fbpx

Ćwiczenia lowenowskie i odzyskiwanie swoich uczuć

Pod tym abstrakcyjnym pojęciem kryje się po prostu zrozumienie: co czuję w związku z sytuacją, która się wydarza. Wydarzenia, które nas spotykają mają na nas wpływ. Mogą nas smucić, złościć, zawstydzać, możemy się bać, możemy się cieszyć, brzydzić…

Tak jesteśmy skonstruowani jako ludzie.

W swojej historii jednak wielu z nas ma doświadczenia (najczęściej długie okresy) w których lepiej było nie czuć. Albo konkretnego uczucia albo w ogóle nie przeżywać emocjonalnie sytuacji. Być może w naszym domu smutek był źle widziany, być może nie można było się złościć, być może kiedy się cieszyliśmy to czuliśmy się nieswojo przy depresyjnym rodzicu, być może czuliśmy się winni z niewytłumaczalnego powodu i radość była niewskazana, a może trzeba było sobie radzić i nie było miejsca na strach.

W jaki sposób nie czujemy?

Takie doświadczenia sprawią, że nauczyliśmy się coś robić z uczuciami, aby ich nie przeżywać.

Na przykład:

-Wypierać (w ogóle nie być ich świadomym)

-Tłumić (zacisnąć je w sobie, żeby się nie wydostało na zewnątrz)

-Zaprzeczać (nie dopuszczać możliwości, że mógłbym to czuć)

-Projektować (to ktoś obok mnie ma takie uczucia, nie ja)

Natomiast to, że z np. zaprzeczamy czy wypieramy uczucie to nie znaczy, że ono nie ma na nas wpływu. Przeciwnie!

Im bardziej nieświadome są nasze uczucia, tym bardziej kierują one naszym życiem.

Dla przykładu: Jeśli jestem na kogoś wściekły, lecz zaprzeczam mówiąc, że nic takiego nie ma miejsca. Złość będzie wpływała na to jak się zachowuję wobec tej osoby – utrudnię jej życie przy pierwszej okazji (przypadkiem!) lub przeciwnie – będę super-miły i układny (żeby nikt, łącznie ze mną nie zobaczył jak bardzo chcę udusić tą osobę!).

Dzięki ćwiczeniom przez ciało czasami możemy się zatrzymać i zauważyć co się w nas dzieje, nazwać. Jestem smutny. Jestem wściekły. Boję się. Jestem podekscytowany! Cieszę się!

Już samo nazwanie co się z nami dzieje odrobinę OBNIŻA NAPIĘCIE. Czasami to wystarcza, żeby poczuć się lepiej. Jest to też wstęp do wyrażenia swoich uczuć (często da to dalsze obniżenie napięcia).

W ćwiczeniach lowenowskich poprzez ruch, dźwięk, słowa pozwalamy sobie wielokrotnie przeżywać uczucia, robimy na nie miejsce. Czasami ruch, słowa czy pozycja, w której jesteśmy rezonują z uczuciem, które w nas czekało na dobry moment, aby się pokazać… ale ten moment nigdy nie następował.

Lepszy dostęp do uczuć znaczy więc, że możemy być bardziej świadomi co czujemy i przez to być mniej sterowani przez nieświadome emocje, a jednocześnie życie może być bardziej soczyste dla tych, u których uczucia są jakby za szybą.

Pomieszczanie uczuć

Dzięki ćwiczeniom zyskujemy lepszy kontakt z własnym ciałem (a więc ze sobą). 

Zyskując lepszy kontakt ze swoim ciałem pojawia się więcej „miejsca” na uczucia w nas. 

To znaczy na przykład, że ktoś, kto często wybucha gniewem będzie w stanie dłużej „wytrzymać” gniew zanim wybuchnie. Tak jakby większa ilość złości mogła się w nim zmieścić zanim wyleje się na zewnątrz. 

Być może z czasem wybuch nie będzie potrzebny. 

Innym przykładem może być strach – „kiedyś musiałem zaprzeczyć zawsze, kiedy wychodziło, że się bałem. Teraz jestem w stanie przyznać przed sobą, że czasami się boję” – czyli mogę „wpuścić trochę tego strachu bez lęku, że zaleje mnie całego”.

Zatem im więcej uczuć jesteśmy w stanie pomieścić, tym mniejsza potrzeba:

-odreagowania ich (wybuch złości, upicie się, zemsta, kompulsywne działanie) lub

-odcięcia tych uczuć, np. przez zaprzeczenie (wcale tego nie czuję!) czy izolację uczuć (nic nie czuję, pustka).

I tu pomaga zasób jakim jest ciało. Zyskując z nim lepszy kontakt, rozluźniając napięcia uwalniamy jakby więcej miejsca w sobie. To częste uczucie po sesji w trakcie cyklu ćwiczeń – że jest we mnie więcej przestrzeni. Na oddech, na uczucia, na mnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *